Uzależnienie od komputera może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Może prowadzić do problemów z koncentracją, depresji, lęku, a nawet do zaburzeń odżywiania. Może również prowadzić do problemów społecznych, takich jak izolacja i trudności w nawiązywaniu relacji.
Wśród symptomów wskazujących na uzależnienie u dzieci i młodzieży od komputera i gier komputerowych wymienia się między innymi: Nieprzestrzeganie limitów czasu poświęcanych na gry, przez wiele godzin nie odrywają się od komputera. Korzystają z komputera do późnych godzin nocnych, nawet kosztem snu. Grając odczuwają stany euforii.
Dla wielu osób uzależnionych od komputera czas nie ma wartości. Spędzają coraz więcej czasu przy komputerze, zaniedbując tym samym swoje codzienne obowiązki. Uzależnienie w takiej sytuacji pojawia się naturalnie, przechodzi z nawyku w ciężką do wyleczenia chorobę.
4 tygodnie: 7900 zł (terapia podstawowa) 2 tygodnie: 4300 zł (terapia nawrotowa, po terapii podstawowej) 6 tygodni: 11500zł (terapia rozszerzona) 8 tygodni: 14900 zł (terapia rozszerzona) Powyżej 8 tygodni – ceny do uzgodnienia. Możliwe przedłużenie każdego okresu terapii. Możliwość skorzystania z dogodnych płatności ratalnych.
Narodowy Fundusz Zdrowia we współpracy z Ministerstwem Zdrowia uruchomił program pilotażowy dla dzieci uzależnionych od nowych technologii cyfrowych. W 11 specjalistycznych ośrodkach najmłodsi i ich rodziny otrzymają bezpłatnie profesjonalną pomoc psychologiczną.
zOxy. Tak kończą komputeroholicy Data utworzenia: 21 stycznia 2014, 12:55. Brak dostępu do jakiejkolwiek elektroniki, noce spędzane samotnie na twardych pryczach, dieta, wojskowy trening i długie godziny terapii. Brzmi to jak więzienie? Nic z tych rzeczy! To tylko chiński obóz dla uzależnionych od gier komputerowych Tak kończą komputeroholicy Foto: Web Junkie / Facebook Kto by przypuszczał, że to Chiny – jako pierwszy kraj na świecie – uznają uzależnienie od komputera za zaburzenie kliniczne. Czyli takie, które trzeba leczyć. A tak właśnie się stało. Mimo że liczba komputeroholików w tym kraju rośnie w zastraszającym tempie, obozy wciąż są rozwiązaniem ekstremalnym. Dlaczego? Bo wiąże się z nimi afera. Skandal wybuchł, kiedy w 2009 roku jeden z uczestników terapii antykomputerowej został – w ramach „leczenia” – pobity na śmierć. A z internetu korzystał tylko okazjonalnie. Młodzi Chińczycy często są świadomi swojego uzależnienia, ale do obozów odwykowych najczęściej trafiają przymusowo. Przeważnie pod presją rodziców są tam zamykani na 3–4 miesiące całkowitego odosobnienia. Jak gwarantują założyciele takich obozów, po jednym turnusie człowiek jest zupełnie odmieniony i już więcej nie zagląda do komputera. A kto tam właściwie przychodzi? Jeden z uczestników turnusu spędził aż 300 godzin, grając bez przerwy w popularną grę „World of Warcraft”. To prawie dwa tygodnie bez przerwy! Zobacz także Ziobro o wyjściu Trynkiewicza: /10 Web Junkie / Facebook Uzależnienie od komputera to poważny problem, zwłaszcza w Azji /10 Web Junkie / Facebook W obozach dla uzależnionych, gracze nie mają dostępu do elektroniki /10 Web Junkie / Facebook Rekordzista spędził 300 godzin grając w "World of Warcraft" /10 Web Junkie / Facebook Chorzy przez 3 lub 4 miesiące przechodzą tzw. deprogramowanie umysłu /10 Web Junkie / Facebook Terapia trwa wiele godzin dziennie /10 Web Junkie / Facebook Gry komputerowe to wciąż najpopularniejsze zajęcie wśród Azjatów /10 Web Junkie / Facebook Chłopców w obozie czeka żelazna dyscyplina /10 Web Junkie / Facebook Nie wszystkim udaje się wyjść z nałogu /10 Web Junkie / Facebook Zapewne myślami wracają do swoich gier /10 Web Junkie / Facebook Kiedyś będą wdzięczni rodzicom za to, że zostali wysłani do obozu Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
87-850 Choceń, Ługowiska 1 Numer telefonu: 725 18 70 70Ocena firmy: (0 z 0 głosów) Twitter Facebook Pobieżny opis firmy Obozy dla dzieci uzależnionych od komputeraKomputer to wynalazek, który dla starszego pokolenia jest czymś zupełnie nowym i nieznanym, z kolei dla współczesnych nastolatków nierzadko stanowi niebezpieczny przedmiot uzależnienia, którym później zajmują się specjaliści z ośrodka OAZA. Wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy z powagi sytuacji, gdyż przesiadywanie przed ekranem monitora wydaje się wręcz ulubionym zajęciem większości nastolatków, dlatego warto być świadomym takich zagrożeń. Na stronie internetowej opisane są nie tylko skutki uzależnienia od gier komputerowych oraz portali społecznościowych, ale także program dla osób przebywających w ośrodku. Pacjenci mogą brać udział w obozach dla dzieci uzależnionych od komputera, gdyż właściciele kliniki proponują nastolatkom różne wyjazdy, na przykład do kina, wycieczki fakultatywne, a także dostęp do strefy sportowej oraz miejsca idealne do relaksu.
Musztra wojskowa, sesje grupowe, a także warsztaty terapeutyczne, podczas których lepi się garnki z gliny. Takie atrakcje czekają na uzależnionych od internetu w pierwszym ośrodku odwykowym w Korei Korei Południowej, gdzie właściwie każdy ma dostęp do taniego i szybkiego internetu, gdzie wszystkie sprawy urzędowe można załatwić online, a życie towarzyskie kręci się wokół komputerów, uzależnienie od internetu stało się poważnym problemem. Szczególnie w przypadku młodych ludzi, pochłoniętych przez serwisy społecznościowe, komunikatory czy gry 30% osób poniżej 18 roku życia (ok. 2,4 milionów osób) zagrożonych jest uzależnieniem - wynika z wypowiedzi psychiatry dziecięcego Ahn Dong-hyun z Uniwersytetu Hanyang w Seulu - pisze New York Times. Faktyczne oznaki uzależnienia mogą być już widoczne u około ćwierć miliona z nich. Zaliczyć do nich można nieumiejętność powstrzymania się od korzystania z komputera, coraz dłuższe przesiadywanie przez monitorem, czy złość, gdy podejmowane są próby uniemożliwienia zalogowania się do Korei Południowej podjął walkę z problemem, tworząc w tym celu sieć 140 centrów konsultacyjnych dla uzależnionych od internetu i wprowadzając do 100 szpitali specjalne programy leczenia. W tym roku powstał też pierwszy obóz odwykowy dla osób, które nie umieją przestać korzystać z komputera i w lesie, godzinę drogi na południe od Seulu, przyjął w tym roku dwie pierwsze grupy uzależnionych mężczyzn - łącznie 34 osoby. W czasie 12-dniowego pobytu mają oni zakaz korzystania z komputerów, a telefony komórkowe służyć mogą jedynie do rozmów (maksymalnie godzina dziennie). Ćwiczenia fizyczne oraz zajęcia grupowe mają umocnić więzi z realnym światem, osłabiając te istniejące z wirtualnym. Pracownicy, opłacanego w całości przez rząd, obozu chcą młodym Koreańczykom pokazać życie bez na jedno miejsce jest ponad 4 chętnych, w przyszłym roku liczba sesji zostanie podwojona. Eksperymentowi temu przyglądać się będą bacznie także badacze z Chin, Tajwanu oraz Stanów Zjednoczonych, gdzie także dostrzega się problemem uzależnienia, zwłaszcza wśród młodego pokolenia.[Michał Chudziński]Wszystko na temat Internetu w sklepie
"Web Junkie" to dokument opowiadający o młodych Chińczykach, dla których wirtualny świat stał się jedynym miejscem funkcjonowania. Chiny to kraj, w którym uzależnienie od Internetu osiągnęło punkt kulminacyjny. Nastoletni Nicky prawie wyskoczył przez okno, kiedy ojciec przerwał mu grę w "World of Warcraft". Inny nastolatek nie mógł oderwać się od komputera przez ponad dwa tygodnie, robiąc sobie przerwy jedynie na krótkie drzemki. Natomiast jego kolega wydał ok. 8,5 tys. dol. grając w "Dream to the West". Młodzi nałogowcy zostali wysłani przez rodziców i opiekunów na obóz odwykowy od internetu. Warunki w obozie przypominają te więzienne. Pokoje wyposażone są jedynie w prycze i stoliki. Zimny wystrój wnętrza budynku ma być elementem wspomagającym surową dyscyplinę, która panuje na obozie. Wychowankowie mogą czytać jedynie wybrane książki, są zobligowani do brania udziału w żmudnych wykładach i wykonywania prostych ćwiczeń fizycznych. Na odwyk zabiera się ich siłą lub podstępem. W programie obozu zabrakło jednego - pokazania, że poza surfowaniem po sieci istnieją inne, ciekawe i przede wszystkim niezagrażające zdrowiu pasje. Schemat dnia uzależnionych od internetu dzieci aż się prosi, aby dodać do niego np. zajęcia sportowe czy kurs tańca. Zobacz: O FU! Ta kobieta je PAPIER TOALETOWY i jest od niego UZALEŻNIONA. Wszystko przez CIĄŻĘ! Internetowy nałóg stanowi śmiertelne zagrożenie dla chińskich dzieci i młodzieży. Nastolatkowie potrafią przez kilkanaście dni nie odrywać się od klawiatury - nawet w celu przespania się, zjedzenia posiłku czy skorzystania z toalety. Zdarzają się nawet przypadki, że młodzi nałogowcy zakładają pieluchy, dzięki czemu nie przerywają gry komputerowej nawet na chwilę. Pragnący zdyscyplinować ich rodzice, często wywołują agresję u swoich uzależnionych latorośli. Internetowy nałóg w skrajnych przypadkach kończy się nawet samobójczą próbą. Nie bez znaczenia są wysokie wymagania stawiane młodym Chińczykom. Dzieci, wobec których oczekuje się najwyższych stopni i wzorowego zachowanie, często nie radzą sobie z narzucaną im presją i uciekają w świat internetu, gdzie mogą być jedynymi autorami własnej, z pozoru utopijnej rzeczywistości. ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Miejsce jest nieprzypadkowe - w Korei Południowej uzależnienie od komputera to niemal choroba narodowa. 90 proc. gospodarstw domowych jest podłączonych do szybkiego i bardzo taniego internetu. Życie towarzyskie sporej części młodych ludzi toczy się w tzw. PC-bang, czyli internetowych kafejkach, które znaleźć można na każdej ulicy każdego miasta. W mrocznych pokoikach zastawionych rzędami komputerów przez całą dobę w oparach tytoniowego dymu siedzą miłośnicy gier sieciowych - licealiści, studenci i urzędnicy. Ci ostatni przychodzą do PC-bang w garniturach w porze przerwy obiadowej, bo o wiele bardziej niż jedzenie interesuje ich stukanie w klawiaturę komputera. Tak łatwy dostęp do internetu powoduje jednak, że w Korei w zastraszającym tempie przybywa uzależnionych od surfowania. I to uzależnionych do tego stopnia, że wręcz niezdolnych do funkcjonowania w społeczeństwie. Obóz w Monkcheon, gdzie na jedno miejsce czeka aż pięciu chętnych, zbudowano z myślą o najtrudniejszych przypadkach. Takich jak piętnastoletni Lee Chang-hoon, który jeszcze niedawno siedział przed komputerem siedemnaście godzin na dobę. Zaczęło się najniewinniej w świecie: chłopak zabijał czas przed komputerem, kiedy nikogo nie było w domu. Szybko jednak przekonał się, że w świecie wirtualnym czuje się lepiej niż w rzeczywistym. W końcu okazało się, że gry i komiksy online pożerały mu aż trzy czwarte doby. Nastolatek zaczął też wagarować, bo w ciągu dnia odsypiał zarwane noce. I jak każdy uzależniony cały czas gorączkowo przekonywał bliskich, że nie ma żadnego problemu. Na odwyk do Monkcheon wysłali go rodzice, zrozpaczeni, że syn niemal przestał jeść, bo nie mógł się oderwać od ekranu. Przetrwać bez internetu Zasady obowiązujące w obozie w Monkcheon są twarde. Po pierwsze: zero siedzenia przy komputerze! Ta prosta reguła okazała się jednak dość kłopotliwa do wyegzekwowania. Pacjenci próbowali na przykład urwać dziesięć minut z przerwy obiadowej, byle tylko wymknąć się cichaczem do miasta i choć na chwilę wejść do sieci! Teraz opiekunowie, nauczeni doświadczeniem z pierwszych turnusów, starają się mieć oko na swoich podopiecznych przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. W ciągu dnia z kolei personel dokłada starań, by pacjenci byli nieustannie zajęci. Są więc poddawani musztrze, wykonują ćwiczenia fizyczne, wspinają się po skałkach, jeżdżą konno, biegają po torze przeszkód. A kiedy się zmęczą, czekają na nich sesje terapii grupowej i warsztaty z garncarstwa. W krótkich przerwach między zajęciami uzależnieni sprzątają, piorą i zmywają. Wszystko po to, by czymś ich zająć i odciągnąć myśli od utraconego internetowego narkotyku, ale też by na nowo wprowadzić ich w rzeczywisty świat. "Chcemy pokazać im życie bez internetu. Młodzi Koreańczycy po prostu czegoś takiego nie znają" - tłumaczył dziennikarzowi "New York Timesa" Lee Yun-hee, wychowawca z Jump Up Rescue School. Kraj uzależnionych od sieci Podczas gdy psychiatrzy na całym świecie do tej pory spierają się, czy uzależnienie od internetu jest rzeczywiście chorobą, rząd Korei Południowej od dawna nie ma takich wątpliwości. Według szacunkowych danych około dwóch i pół miliona koreańskich nastolatków spędza online co najmniej dwie godziny dziennie, co oznacza, że są na najlepszej drodze do uzależnienia. Ćwierć miliona ludzi tę cienką granicę dzielącą zwykłą rozrywkę od uzależnienia już przekroczyło - nie potrafią sami wstać od komputera, spędzają w internecie coraz więcej czasu, a jeżeli z jakiegoś powodu muszą go na chwilę zostawić, zachowują się jak na narkotykowym głodzie. Dla takich ludzi władze w Seulu stworzyły 140 przychodni terapeutycznych, w których leczone są przypadki mniej poważne niż pacjenci obozu w Monkcheon. Internetowe odwykówki pojawiły się też w stu państwowych szpitalach. Dwa miesiące temu to właśnie w Korei zwołano pierwsze międzynarodowe sympozjum poświęcone uzależnieniu od internetu. Konferencja cieszyła się sporym zainteresowaniem, bo również inne rozwinięte kraje dostrzegają u siebie ten sam problem, z którym od dawna borykają się Koreańczycy. Byli więc nie tylko przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, państw Europy Zachodniej, ale również Chin. Bo choć o internecie w Państwie Środka wspomina się na ogół wtedy, gdy mowa o cenzurze w sieci, to jednak mało kto wie, że w tym kraju mieszka 160 milionów internautów. Czyli aż jedna siódma całej światowej populacji użytkowników sieci. Świat pełen pokus Czy walkę z sieciowym nałogiem w ogóle można wygrać? Specjaliści są w tej sprawie sceptyczni. I przypominają, że alkoholik będzie bezpieczny, jeśli do końca życia nie zajrzy do kieliszka, a nałogowy hazardzista nie może kupić ani jednego losu na loterię: musi trzymać się z dala od wszelkich form hazardu. Więc jeśli tę samą metodę leczenia zastosować wobec uzależnionych internautów, to ich perspektywy wyjścia z nałogu są niezbyt obiecujące. Bo w dzisiejszym świecie coraz trudniej jest uciec przed internetem – komputery z dostępem do sieci stoją przecież w domu, w szkole, na studiach i w niemal każdym miejscu pracy. Nie da się z nich po prostu zrezygnować. Bo czy można sobie wyobrazić, że siecioholik zastąpi wygodnego e-maila kopertą ze znaczkiem albo osobiście pofatyguje się do banku, by zrobić przelew? Czy będzie w stanie odstawić najnowsze formy rozrywki, takie jak choćby filmy z YouTube? Uzależniony musiałby też zrezygnować z korzystania z internetowych forów i serwisów społecznościowych, takich jak MySpace i FaceBook. Paradoksalnie artykuł z "New York Timesa" o obozie odwykowym w Monkcheon szybko stał się tekstem najczęściej rozsyłanym... przy pomocy e-maila. Jakież to ironiczne: tekst o niebezpieczeństwach związanych z sieciowym nałogiem ludzie przekazują sobie nawzajem właśnie przez sieć - no bo jakże inaczej? Trudno więc z optymizmem patrzeć na próby wyleczenia z siecioholizmu. 15-letni Lee Chang-hoon, który przed odwykiem spędzał przed komputerem siedemnaście godzin dziennie, dziś wyznacza sobie "rozsądne granice": uważa, że takim limitem jest pięć godzin. O internetowej abstynencji chłopak nawet nie wspomina. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
obóz dla uzależnionych od komputera